Dział wywiady oraz relacje z rozmów przeprowadzonych przed Festiwalem Dzieci 2007 |
|
|||||||||||||||||
Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami naszych Gości...
RABKA – ZDRÓJ Panią mgr inż. Ewą Przybyło Rabka – Zdrój, Miasto dzieci Świata w ostatnich latach nie mogło pochwalić się tak spektakularnym wydarzeniem artystycznym. W tym roku po raz pierwszy w Rabce – Zdroju odbędzie się Festiwal Dzieci 2007. Jakie oczekiwania wiąże Pani Burmistrz z tą imprezą?
Pani Burmistrz Ewa Przybyło: Chciałabym, aby Festiwal Dzieci stał się imprezą cykliczną, aby stał się znakiem firmowym dla Rabki. Pragnę, aby co roku coraz więcej osób przyjeżdżało do Rabki za sprawą tego festiwalu. Co zdecydowało, że przyjęła Pani propozycję współorganizowania tej imprezy przez miasto, a przez to ulokowania jej właśnie w Rabce – Zdroju, bo jak nam wiadomo brane były też pod uwagę inne miasta w Małopolsce? Propozycja organizowania festiwalu promującego twórczość dzieci bardzo mi się spodobała. Nigdy nie słyszałam o żadnym mieście, które organizowałoby taką imprezę. Wydaje mi się, że powinniśmy postawić na takie atrakcje. Ja sama często jeżdżę na dni Tomaszowa Mazowieckiego. Inni z kolei jeżdżą do Międzyzdrojów na parady gwiazd. Chciałabym, aby ten Festiwal stał się znakiem firmowym Rabki ze względu na to, że Rabka jest Miastem Dzieci Świata. Jeszcze dwa miesiące temu wydawało się, że realizacja tak dużego przedsięwzięcia to bardziej plany organizatorów niż możliwy do zrealizowania program. Jednak teraz patrząc na przygotowany i publikowany na oficjalnej stronie internetowej festiwalu program, wygląda na to, że może to być jedno z ciekawszych od dłuższego czasu przedsięwzięć artystycznych w Rabce – Zdroju. Jak udało się to wszystko zrealizować w tak krótkim czasie? Jest to ciężka praca zespołu, który w tej chwili pracuje nad jego organizacją, za co bardzo dziękuję. Dwa miesiące to faktycznie za mało, aby dobrze zareklamować imprezę. Ja traktuję ten festiwal jako początek tego, co będzie się działo w przyszłości, dlatego też reklamę Festiwalu Dzieci 2008 rozpoczniemy już tydzień po tegorocznym festiwalu. W tym roku festiwal odbędzie się po raz pierwszy. Jak widać program jest bardzo bogaty. Mam nadzieję, że widzowie będą zadowoleni. Mimo iż jest to pierwsza impreza, zgłosiło się spore grono wykonawców do prezentacji festiwalowych. Czy organizatorzy, wśród których jest także Urząd Miasta poradzą sobie z ugoszczeniem w uzdrowisku tylu gości? Oczywiście! Rabka ma bardzo wiele miejsc noclegowych. Również sami rabczanie są przygotowani na napływ turystów. Ze swojego dzieciństwa pamiętam, że Rabka była miastem, które czerpało zyski z gości. W latach 80 w jednym czasie we wszystkich sanatoriach było około 1500 dzieci. Podczas weekendu do połowy z tych dzieci przyjeżdżała rodzina. Jak widać to spora liczba. Nie ma się czego obawiać… Przygotowanie festiwalu trwało zaledwie 4 miesiące. Jak widzi Pani przygotowanie i realizacje festiwalu na przyszły rok? Najważniejszą reklamą będzie przede wszystkim strona internetowa. Ponadto, mamy w zamiarze rozbudować Komitet Organizacyjny, który już teraz musi rozpocząć rozmowy z artystami. Wykonawcy mają często zajęte terminy nawet na półtora roku do przodu. Mieliśmy wielkie szczęście, że np. zespół Oddział Zamknięty będzie mógł do nas przyjechać. Czym komitet kieruje się przy doborze artystów? W tym roku, niestety, musieliśmy wziąć pod uwagę nasz budżet. Chciałabym natomiast, aby w przyszłości byli to artyści, którzy są znani rodzicom, ale też tacy, którzy umieją zainteresować sobą młodzież i dzieci. Musimy pogodzić gusta zarówno dzieci i młodzieży jak i dorosłych. Wtedy jest szansa, że na festiwal przyjdą całe rodziny i będzie to święto rodzinne. Rabka – Zdrój to uzdrowisko z tradycjami, które w ostatnich latach zmienia swoje oblicze i to chyba na lepsze. Czy w związku z tym władze miasta planują renowację amfiteatru, który powoli zaczyna być historyczną budowlą? W Rabce przede wszystkim musimy pomyśleć o budowie domu kultury, w którym byłyby skupione wszystkie instytucje kulturalno – sportowe. Tam każdy turysta i mieszkaniec mógłby zaczerpnąć informacji na temat różnych imprez, spotkań. Być może byłby to obiekt, w którym skupilibyśmy bibliotekę, czytelnię, teatr, kino czy też salę dyskusyjną. Jeżeli chodzi o muszlę koncertową to rzeczywiście wymaga ona remontu i częściowego zadaszenia, gdyż przy niepogodzie ilość widzów maleje. Innym problemem naszego amfiteatru jest również jego lokalizacja. Znajduje się on bowiem w pobliżu dwóch osiedli. Wszelkiego rodzaju imprezy są dla mieszkańców dokuczliwe. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby organizowanie koncertów pod muszlą do godziny 22., a koncerty trwające do późna mogłyby się odbywać w nowym budynku, gdzieś na obrzeżach. Dawniej, miejscem, gdzie odbywały się koncerty, był tzw. „Grzybek” w parku. To tam odbywały się tego typu spotkania, wieczorki taneczne… Być może uda się przywrócić do życia te wieczorki pod „Grzybkiem”? Bardzo bym tego chciała. To plany dalekosiężne. Jak Pani Burmistrz myśli – uda się je zrealizować? Takie idee rodzą się w czyjejś głowie i nikt na początku nie wierzy w ich realizację. Gdy jednak zbiorą się ludzie chętni, aby ten pomysł wdrożyć w życie znajduje się wiele dróg i rozwiązań, a nawet i pieniądze. Generalnie jest tak, że w ciągu jednej kadencji wymyśla się projekt, a w ciągu drugiej się go realizuje. Jeżeli jest to dobry plan to spełnia go następca lub samemu się go wdraża w życie. Takie inwestycje są dla nas – młodzieży bardzo cenne. Tak, tak… Pamiętam to z czasów mojej młodości. W Rabce były miejsca dla nas zakazane, do których nie mogliśmy wchodzić, bo natychmiast mielibyśmy problemy w szkole. Każda dyskoteka „pod muszlą” była dla nas wielką atrakcją. Co chciałaby Pani Burmistrz przekazać z okazji festiwalu gościom, którzy przyjadą do Rabki, wykonawcom i samym rabczanom? Chciałabym, aby turyści oprócz festiwalu dostrzegli również piękno naszej okolicy. Życzę Państwu pięknej pogody, bo to jest jeden z ważniejszych warunków miłego pobytu. Dziękujemy Pani Burmistrz za udzielenie wywiadu. Chciałybyśmy życzyć sukcesów w realizacji Pani pomysłów. Ja również bardzo dziękuję. Rozmawiały: Martyna Klocek i Karolina Scheller Wywiad z Panią Dyrektor Gimnazjum Nr 1 w Rabce-Zdroju mgr Wandą Macioł-Urbańczyk Wybór gimnazjum to ważna życiowa decyzja. Dlaczego uczniowie, kończący 6 klasę szkoły podstawowej, powinni kontynuować naukę w naszej szkole? Jest najlepszą szkołą, jaka może wam się w życiu trafić! Szkoła, która rozwija wszechstronnie ucznia, daje poczucie bezpieczeństwa i zapewnia możliwość wszechstronnego rozwoju zainteresowań. Poza tym nasze gimnazjum ma bardzo dobre wyniki dydaktyczne. Wśród uczniów są także laureaci konkursów przedmiotowych.
Co poza nauką szkoła może zaoferować swoim uczniom? Prowadzimy różnego rodzaju kółka zainteresowań. Są to między innymi: zespół muzyczny „Consonans”, grupa teatralna „Bez cenzury”, Klub Sportowy Korzeniowski. Świetlica szkolna daje możliwość rozwijania zainteresowań w kierunku filatelistyki, gry w szachy, tańca, teatru, sportu oraz ciekawych technik plastycznych. Z jakiego rodzaju rozrywek mogą korzystać uczniowie? Organizujemy dyskoteki szkolne. W tym roku nie zdarzały się one zbyt często, ale nabraliśmy pewnych umiejętności organizacyjnych. Myślę, że w przyszłości takie imprezy będą organizowane z przyjętym harmonogramem. Czy rodzic posyłając dziecko do szkoły może mieć pewność, że oddaje je pod dobrą opiekę? Oczywiście, że tak. W tej chwili szkoła ma bardzo dobry system bezpieczeństwa. Od lutego bieżącego roku mamy świetnie działającą ochronę. Niedawno rozpoczęliśmy budowę ogrodzenia dookoła budynku, która w tej chwili dobiega końca. Jakie są Pani zdaniem najważniejsze osiągnięcia gimnazjum? W ubiegłym roku nasza szkoła zajęła pierwsze miejsce w powiecie oraz otrzymała wyróżnienie na szczeblu małopolskim w zakresie upowszechniania sportu wśród młodzieży. W pracę na rzecz szkoły angażuje się również grupa teatralna „Bez cenzury” i zespół wokalny „Consonans”, a także uczniowie, którzy są laureatami konkursów przedmiotowych. W tym roku szkolnym możemy poszczycić się dwoma finalistami olimpiad przedmiotowych z języka niemieckiego oraz historii. Oprócz tego mamy zasługi w innych konkursach o randze ogólnopolskiej są to między innymi: - Ogólnopolski Konkurs Ekologiczny - Ogólnopolski Konkurs Poetycki „Harfa Gorców” - Ogólnopolska Olimpiada w Snowboardzie Kilku uczniów naszej szkoły zostało zakwalifikowanych do Ogólnopolskiego Konkursu Ekologicznego. Jeśli chcą państwo dowiedzieć się czegoś więcej na temat naszych osiągnięć, zapraszamy na stronę internetową naszej szkoły www.gimnazjum.rabka.pl W jaki sposób szkoła pozwala uczniom rozwijać swój talent pisarski? Staramy się uczyć młodzież wartościowego spojrzenia na świat. Już od kilku lat nasi wychowankowie prezentują swoje prace literackie. Pomagamy im w tym, wydając tomiki ich wierszy. Każdy z nich ma określoną tematykę. Wszystko to dzieje się na zasadzie konkursu dla uczniów. Wybieramy najładniejsze prace, a następnie publikujemy je w tomiku. Talent poetycki młodzieży można podziwiać w gablotce szkolnej oraz na stronie internetowej, gdzie można przeczytać wybrane fragmenty lub całości publikacji. Chcemy, żeby młodzież była dumna ze swoich osiągnięć, dlatego prowadzimy działalność promocyjną, polegającą na organizowaniu prezentacji ich twórczości w Miejskim Ośrodku Kultury lub Teatrze Lalek „Rabcio”. W jaki sposób i dlaczego szkoła zaangażowała się w festiwal dzieci? Jesteśmy Miastem Dzieci Świata. Tegoroczna impreza ma charakter nie tylko miejski, ale jest imprezą ogólnopolską. Mam nadzieję, że w niedługim czasie osiągnie wysoki prestiż. Uczniowie naszej szkoły zajmują się oprawą medialną festiwalu, a także przygotowują materiały (teksty, grafika, zdjęcia) do Gazety Festiwalowej oraz opracowują stronę internetową - elektroniczną wersję gazety. Serdecznie dziękujemy za rozmowę. Wywiad przeprowadziły: Magdalena Czyszczoń i Adriana Śmietana „UZDROWISKA – RABKA” SA Panem Andrzejem Kowalczykiem Jaką rolę pełni w Rabce „Uzdrowisko – Rabka” SA? Prezes Andrzej Kowalczyk: Nasza Spółka jest największym pracodawcą w okolicy, gdyż zatrudniamy obecnie około 300 osób. Podtrzymujemy tradycję lecznictwa uzdrowiskowego. Rozwijamy profil dotyczący działalności kardiologicznej, a także i sanatoryjnej zarówno dla osób dorosłych, jak i dla dzieci.
Czy taka praca Pana satysfakcjonuje? A.K. Tak. Cieszy mnie to, że wciąż można zmienić jeszcze wiele rzeczy. Moim marzeniem jest, aby co roku odwiedzało nas coraz więcej kuracjuszy. Chciałabym również zwiększenia się liczby kontaktów. Jakie są Pana plany związane z przyszłością „Uzdrowiskiem – Rabka” SA A.K. Przede wszystkim chcielibyśmy odświeżyć wizerunek uzdrowiska. Chcemy zmienić nasze logo. To jest pierwsza rzecz, która trafia do klienta. Powinna być, zatem widoczna. Mamy w zamiarze zinformatyzowanie Spółki. Naszym celem jest otwarcie się na komunikację elektroniczną, np. budowa strony internetowej lub chat z lekarzem. Ludzie, za nim przyjadą do uzdrowiska lub przywiozą swoje dzieci z problemami zdrowotnymi, mogliby wcześniej poradzić się za pomocą internetu naszych specjalistów. Kolejna inwestycja to budowa nowych obiektów. Niestety Spółka ma ograniczone możliwości finansowe jednakże pragniemy, aby systematycznie się rozwijała. Co Pan sądzi o rozwoju Rabki? Myślę, że Rabka powinna otworzyć się na całe rodziny. Do tej pory nasze miasto kojarzone było tylko i wyłącznie z dziećmi. Uważam, że powinniśmy pokazać, że Rabka jest świetną bazą wypadową dla całej rodziny. Ponadto musimy zadbać o nasze atrakcje. Kawiarnie, bary, restauracje to wszystko jest bardzo ważne. Chciałbym powiedzieć, że poprawiła się estetyka Rabki, jest czysto na ulicach, jest porządek. To jest podstawa przyjemnego pobytu. Myślę, że do Rabki niedługo zacznie przyjeżdżać wielu turystów za sprawą nowej drogi z Krakowa do Lubnia. Rabka ma potencjał turystyczny i powinniśmy to wykorzystać. Dziękuję serdecznie za udzielenie wywiadu. Dziękuję. Rozmawiała: Karolina Scheller
Wywiad z Dyrektorem Górnośląskiego
CENTRUM REHABILITACJI Panem Janem Pyką Pracuje Pan z dziećmi, także chorymi. Co może Pan powiedzieć o tej pracy? Pan Dyrektor: Tak. Każda praca, która jest z dziećmi przynosi satysfakcję mniejszą bądź większą. Leczą się tutaj dzieci z całej Polski już od ponad 60 lat. Przewinęło się przez ośrodek ponad pół miliona dzieci i około miliona odwiedzających rodziców. Dzieci mają wspomnienia z młodości w całej Polsce. Niektóre znam, są obecnie w moim wieku. Były tu w latach pięćdziesiątych czy sześćdziesiątych.
Leczymy w ośrodku schorzenia górnych i dolnych dróg oddechowych, alergie, wady postawy czy otyłość. Ile dzieci leczy się rocznie w sanatorium? I przede wszystkim, jak długo trwa pobyt? Dzieci są na turnusach 27 dniowych, same bądź część z nich z matkami jako opiekunami. Rocznie organizowanych jest 13 turnusów razy 450 osób (to jest ponad 5 tys. dzieci). Oczywiście jest to liczba statystyczna. Raz przyjeżdża ich więcej, raz mniej, i tu pojawiają się problemy finansowe, Narodowy Fundusz Zdrowia płaci nam tylko za dzieci, które przyjeżdżają. A w okresie późnojesiennym i wiosennym jest to ok. 200-220 osób na jednym turnusie. Wtedy zaczyna brakować pieniędzy po prostu na wszystko. Skąd przyjeżdżają kuracjusze? Kuracjusze przyjeżdżają tu z całej Polski, z 16 oddziałów. Grafik dzieci przyjeżdżających jest nam narzucony przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jest tu oczywiście szkoła podstawowa i gimnazjum. Dzieci są nie tylko pod opieką lekarzy i pielęgniarek, ale również wychowawców. W jakim wieku są zwykle dzieci? Wiek to od 3 do 18 lat. Jak pracuje się z chorymi dziećmi? Czy są jakieś specjalne metody? Jest oczywiście procedura postępowania z dziećmi chorymi. Nie mamy tu ciężkich przypadków, które wymagałyby leżenia w łóżkach. Dzieci są tu w okresie choroby, która pozwala im na normalne funkcjonowanie, to znaczy chodzenie do szkoły czy udział w zabawach. Jaką przewiduje Pan przyszłość ośrodka w związku z problemami Służby Zdrowia? Na razie zbierają się czarne chmury nad ośrodkiem. Leczenie profilaktyczne nie jest w Polsce doceniane. Jeżeli problem nie będzie rozwiązany przez władze centralne, to powoli zacznie to wszystko upadać. Rozumiem. Dziękuję za rozmowę. Pan Jan Pyka, Dyrektor Górnośląskiego Centrum Rehabilitacji, ma nie lada problem w związku z sytuacją Służby Zdrowia. A przecież ośrodek ma tak długą historię. Leczyło się w nim bowiem ponad pół miliona dzieci z całego kraju. Pozostaje nadzieja, że znajdą się pieniądze na utrzymanie sanatorium.
Rozmowę przeprowadziła Alicja Dziedzina Wywiad z mgr Markiem Szarawarskim Dyrektorem Zespołu Szkół Górnośląskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci Jak Pan realizuje swe pasje w życiu zawodowym i działalności na rzecz Rabki? Myślę, że uczestniczenie w sporcie i rekreacji jak również stwarzanie warunków dla innych osób, żeby mogły z tego korzystać, to moja główna pasja. Takim pierwszym momentem, w którym chciałem przybliżyć nie tylko sobie, ale i innym możliwość korzystania z rekreacji, było przedsięwzięcie związane z renowacją i odbudową kortów tenisowych w Rabce.
Jest pan także inicjatorem zmagań o „Puchar Rabki” w tenisie ziemnym, który w tym roku odbędzie się już po raz 29… Tak, jestem współinicjatorem tych turniejów, które się odbywają na terenie Rabki. Puchar odbywa się corocznie. Oprócz tego udaje mi się realizować Turniej Nauczycielski. Grają ze sobą nauczyciele oraz dzieci, a wiek zawodników waha się między 6 a 80 rokiem życia. Żeby zamknąć jeszcze temat i powiązać go z pracą zawodową, tak jak sugerowałaś, to myślę, że największym przedsięwzięciem ostatnich lat jest organizowanie Spartakiady Dzieci Niepełnosprawnych pod patronatem Roberta Korzeniowskiego. Daje to dużą satysfakcję. Dlaczego akurat Robert Korzeniowski został patronem tych rozgrywek? Robert Korzeniowski jako dziecko był pacjentem jednego z rabczańskich sanatoriów. Poznałem go przy okazji jakiejś uroczystości. Później, podczas obchodów nadania Rabce Medalu 50-lecia Praw Miejskich, my jako placówki sanatoryjne chcieliśmy wyjść na zewnątrz, bo do tej pory zamykaliśmy się tylko w swoich budynkach. Wtedy właśnie powstał pomysł zorganizowania Spartakiady Dzieci Niepełnosprawnych. Bierze w niej udział co najmniej 1200 dzieci. W tym roku będzie to już piąta, można powiedzieć, jubileuszowa edycja. Jest kilkanaście konkurencji indywidualnych, drużynowych. Jedne odbywają się na świeżym powietrzu, inne w salach, halach, na pływalni. Właśnie za kilka godzin rozgrywkami w ping- ponga i dwa ognie inaugurujemy piątą Spartakiadę. Na każdej wręczane są medale dla zwycięzców za pierwsze trzy miejsca. Są to prawdziwe medale, takie jakie zdobywają sportowcy na olimpiadach i sprawiają one dużą radość dzieciom. Oprócz tego, co roku drukowane są pamiątkowe pocztówki, które otrzymują wszyscy uczestnicy. Przy tej okazji mamy możliwoś, przedstawienia dzieciom wybitnych postaci sportu z Rabki i jej okolic, Polski, a nawet świata. Robert Korzeniowski był tutaj u nas kilkakrotnie… Na początku maja brał Pan udział w konferencji w Poznaniu, dotyczącej zdrowia i bezpieczeństwa w polskich miastach. Przedstawił Pan tam problem rabczańskich sanatoriów. Czy tego typu działania przynoszą wymierne efekty? Uważam, że jest to sprawa ważna, ponieważ Rabka jest Miastem Dzieci Świata i ona żyje sanatoriami dziecięcymi. Gdy „Lotos” jeszcze istniał, w sanatoriach rabczańskich pracowało od 30% do 40% rabczan. W tej chwili w GORD pracuje 300 osób i jest to jeden z największych zakładów pracy na terenie Rabki. Oprócz tych, którzy pracują w sanatoriach, są jeszcze ci, którzy pośrednio z tego żyją: urząd miasta, który dostarcza wodę i bierze podatki, dostawcy żywności i leków, usługi. To są poważne sprawy dla Rabki i gdyby to się skończyło, tak jak w przypadku „Lotosu”, to dla miasta byłaby wielka tragedia. Przyjeżdżające tutaj dzieci (a rocznie jest ich ok. 12 tysięcy) dostają od rodziców kieszonkowe (co najmniej 100zł). Wystarczy to teraz przemnożyć przez ilość małych kuracjuszy. Te wszystkie pieniądze zostają tu w Rabce. Dzieci uwielbiają robić zakupy: kupują gazety, słodycze, owoce itp. Gdy rodzice ich odwiedzają, to zostawiają pieniądze tym, u których nocują, żywią się. Płacą też dorożkarzowi, w sklepie, w kawiarni, i nawet położą pieniążek księdzu na tacę. Dlatego właśnie mówię o naszych sanatoriach i miałem już kilka okazji wypowiadania się w wielu miejscach o naszych lokalnych problemach. Jeśli chodzi o wymierne efekty, to trudno je ocenić, ale na pewno wielu słuchaczom bliższe i bardziej zrozumiałe stały się problemy dziecięcych sanatoriów. Dużym sukcesem było wywalczenie przez MEN - po zmianie przepisów dotyczących oświaty - pięciu godzin pracy dla wykwalifikowanych wychowawców. Dzięki tej ostatniej, poznańskiej konferencji odezwało się wiele osób chętnych do współpracy. Dużym osiągnięciem było też zorganizowanie powiatowej sesji wyjazdowej, dotyczącej problemów naszego sanatorium, która odbyła się właśnie na ternie GORD. Cała ta działalność ma na celu uzyskanie większej ilości dzieci leczących się u nas, a co za tym idzie zapewnienie miejsc pracy dla wszystkich pracowników. Jak uczniowie odbierają szkołę sanatoryjną? Czy miło ją wspominają? Dla mnie i dla całego grona pedagogicznego jest to ważne pytanie, dlatego robimy każdego roku ankiety. Wg nich odbiór jest bardzo pozytywny. Myślę, że jest to spowodowane wieloma czynnikami: dobrze przygotowaną bazą i wspaniałą, wykwalifikowaną, profesjonalną kadrą nauczycieli, którzy w bardzo partnerski sposób traktują swoich uczniów. Stawiane przed nimi zadania są niezwykle trudne, ponieważ turnusy zmieniają się bardzo często, dzieci przyjeżdżają z różnych klas, szkół, z innymi podręcznikami. Trzeba je wyposażyć w taką wiedzę, by po powrocie do szkól nie miały dużych zaległości. Musimy na każdej lekcji nauczać wielopoziomowo i wielotematycznie. Czy szkoła oferuje uczniom również dodatkowe zajęcia? Nasza oferta edukacyjna mieści się w programie Zespołu Szkół przy GORD. Jest to szkoła podstawowa, gimnazjum i zespół pozalekcyjnych zajęć wychowawczych. Dzieci przychodzą do szkoły na ograniczoną ilość godzin, a oprócz tego 5 godzin dziennie jest z nimi wychowawca. Dzieci przyjeżdżają się tutaj przede wszystkim leczyć, mają różne zabiegi rehabilitacyjne, inhalacje, masaże, zajęcia na basenie czy na hali sportowej. Korzystają także z klimatu, wychodząc na spacery. Dlatego czas na dodatkowe oferty jest dość ograniczony. Natomiast zespół pozalekcyjnych zajęć wychowawczych bardzo bogato wykorzystuje czas spędzony z dziećmi. Największą atrakcją jest wcześniej wspomniana Spartakiada, do której wychowawcy przygotowywują dzieci. Organizowane są wyjścia i spacery na okoliczne wzniesienia: Maciejową, Grzebień, Krzywoń, ścieżka edukacyjna. Są też organizowane dalsze wyjścia z wyspecjalizowanymi grupami, np. na Luboń. Mamy też Festiwal Piosenki w okresie wakacji, Festiwal Kolęd i Pastorałek. Przygotowujemy też wiele imprez z okazji Dnia Dziecka. Sądzę, że dzieci mają bogaty program. Każde dziecko ma możliwość uczenia się 4 języków: angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego i francuskiego. Na koniec chciałabym zapytać o pańskie plany i marzenia dotyczące Rabki i tej szkoły. Zacznijmy od takich moich małych marzeń. Chciałbym, żeby to, o co zabiegam, o czym ośmielam się mówić głośno, o co walczę, przynosiło wymierne efekty. Chodzi tu przede wszystkim o to, żeby ta szkoła istniała i mogła służyć dzieciom, by ci wszyscy ludzie, z którymi jestem związany już od ponad trzydziestu lat, nie stracili swoich miejsc pracy. Chciałbym, żeby rytmiczność przyjeżdżania pacjentów była tak samo regularna jak kiedyś. Natomiast marzenia związane z Rabką też wiążą się właśnie z tym, żeby przetrwały te wszystkie zakłady sanatoryjne. Moja wizja rozwoju Rabki jest taka: musimy żyć przede wszystkim z tego, co tutaj jest. Myślę, że powinniśmy iść w kierunku poszerzenia rabczańskiej oferty nie tylko dla dzieci, ale też dla niepełnosprawnych dorosłych. Trzeba zlikwidować wszelkie bariery architektoniczne. Mamy szansę stać się powiatowym, wojewódzkim, a może nawet europejskim centrum niepełnosprawności. Myślę, że Rabka ma taki klimat, ona nie będzie musiała się „ścigać” z Krynicą czy Zakopanem, ponieważ tam to wszystko zupełnie inaczej funkcjonuje. To są kurorty o innym standardzie, tam są głośne dyskoteki, restauracje otwarte do późnych godzin nocnych i pewnie są kasyna. Rabki na to nie stać z różnych powodów i może to i lepiej. Nasze miasto powinno być cichym, spokojnym, bezpiecznym uzdrowiskiem, do którego przyjeżdżają dzieci, matki z dziećmi, osoby starsze i niepełnosprawne. Myślę, że warto rozwijać Rabkę na rzecz niepełnosprawnych, ponieważ oni na to zasługują, a dodatkowo można zdobyć na to pieniądze nie tylko z Polski, ale także z Unii Europejskiej. To już jest rola nowej rady miasta, która ma przed sobą wielkie możliwości. Niedługo powinien być uchwalony nowy plan zagospodarowania przestrzennego Rabki. Jest szansa, że staniemy się wspaniałym miejscem dla tych wszystkich, o których wcześniej mówiłem. Tego Rabce, sobie i tobie życzę. Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę dalszych sukcesów! Wywiad przeprowadziła Martyna Klocek Stefanią i Stanisławem Wojdyło KTÓRZY SĄ JEDNYMI ZE SPOSNORÓW I WSPÓŁORGANIZATORÓW FESTIWALU DZIECI 2007
Założyliście Państwo firmę w 1986 roku. Czy początki były trudne? P. Stanisław Wojdyłó: Powiedziałbym, że normalne! Zwykłem mówić, że wszystko jest normalne, ponieważ w każdej dziedzinie trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że są jakieś trudności. I tak też mówię swoim pracownikom. Całe życie pracuję jako budowlaniec. W 1986r. założyłem firmę.
Na początku miałem taczki, łopatę i malucha oraz jakiś szalony pomysł. Oczywiście nie było łatwo. Miałem cel, że stworzę firmę, która będzie mogła wykonać każdy projekt. Dużo pomogła mi rodzina. Napisałem nawet list w którym odnotowałem, że przeznaczam na jej powstanie 12 lat. Zakleiłem i oddałem na pocztę. Na początku było trudno, ale oczywiście cel mi przyświecał. Na Podhalu nie dokonano większych przedsięwzięć, więc razem z żoną doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie założyć firmę w Niemczech. Jednak pracę tam traktowałem jak naukę. I w 1991 otworzyłem oddział w Hamburgu, (który działa do dzisiaj), i oddział we Wrocławiu. Uczyliśmy się nowych technologii i wzorów. W 1994 roku wygrałem przetarg na budowę konsulatu w Kalliningradzie. Byliśmy tam generalnym wykonawcą. Był to pierwszy polski obiekt budowany pod kątem Unii Europejskiej. Kiedy budynek został odebrany, wróciłem do domu i otworzyłem kopertę, wszystko szło, jak najlepiej. Działamy na razie w Hamburgu, Wrocławiu, Warszawie i tutaj. Otworzyliśmy firmę Wojdyła inwestycję, która zajmuje się we Wrocławiu budową budynków pod wynajem. Teraz mamy plany budowy centrum biznesu we Wrocławiu oraz deweloperkę w Rabce. Aktualnie zatrudniamy 270 ludzi plus dodatkowo podwykonawców około 500 osób. Oprócz tego przed nami coraz większe wyzwania. Oczywiście nie było by to możliwe bez wyrozumiałości rodziny. Dopiero gdy otworzyłem po latach ten list, wszyscy zrozumieli, dlaczego w ogóle nie bywałem w domu, tylko Wrocław- Hamburg- Warszawa. Aktualnie w firmie pracuje również mój syn, jest wiceprezesem, żona także, córka studiuje na UJ i pracuje również w firmie. Ale najważniejsi byli ludzie. Resztę wszystko się załatwi, nawet pieniądze. Myślę, że udało nam się stworzyć zespół na miarę Unii Europejskiej. I to wszystko, co osiągnęliśmy jest zasługą pracowników. I jeśli kogoś poznam i zaufam, dam mu wolną rękę. Niezależnie od ciężkiej pracy, staramy się organizować wycieczki i spotkania, szkolenia, wieczory integracyjne. W tej chwili na każdej budowie jest Internet. Każdy pracownik ma laptopa. Ja sam do tej pory się szkolę. P. Stefania Wojdyło: Należy dodać, że mamy w kawiarni bezprzewodowy Internet i każdy może przyjść i z niego skorzystać. Czy uważacie Państwo, że poprzez festiwal przybędzie klientów? P. Stefania: Mamy stałych klientów. Działamy na jakimś określonym poziomie. Robimy lody, desery. Wszystko jest oparte na naturalnych komponentach. Nikomu nie będziemy sprzedawać sztucznych barwników. Przecież przychodzą tutaj dzieci. Staram się, żeby tutaj tego nie było. To jest raczej nasze hobby, staramy się utrzymać. Dużo podróżuję, podglądam różne rzeczy na świecie i staram się wprowadzać nowe trendy. P. Stanisław: Ja przyjmuję biznes tak, że jeśli człowiek umie sam coś zrobić, to powinien zrobić też coś dla innych. Biznes należy prowadzić odpowiedzialnie. Czego dowodem jest to, że mamy tytuł przedsiębiorstwa Fair Play. Zostałem prezesem klubu K.S. Wierchy. Nie było tam nic, prócz 14 piłkarzy. Wyprowadziłem klub z ogromnego 70-tysiącznego zadłużenia. Odnowiłem. Moim celem było przede wszystkim uruchomić pracę z dziećmi i młodzieżą. Trenuje aktualnie 220 dzieciaków. Przyjąłem odpowiednich trenerów z wykształceniem pedagogicznym i wyczynowymi. Sam sponsoruję klub. Dużo mnie to kosztuje, ale mam z tego radość. Reaktywowaliśmy również szkółkę narciarską biegową. Przyjąłem do klubu Panią Maciuszek, byłą olimpijkę. Mamy dzisiaj już 40 dzieciaków. Pierwsze 10 nart kupił im Urząd Miasta, resztę- 30 kupiłem sam. To jest raczej nasz taki mały konik. Nie jest to jakiś specjalny marketing dla naszej firmy. Jest to po prostu od serca. Mam sentyment do Szkoły Podstawowej nr3, zrobiłem tam łazienki. Dopłacam tam również do obiadów, żeby najbiedniejsze dzieci miały ten gorący posiłek. I robimy to, bo uważamy, że tak należy. Zrobiłem piękną kaplicę koło Łętowni, na Groniu. Przyszedł kiedyś do mnie pewien człowiek. Powiedział: „Panie Stanisławie, mam pomysł, chciałbym wybudować, nie mam grosza.” No i zrobiliśmy to! Jednak teraz chcielibyśmy się skupić na Rabce. Sfinansowaliśmy również wyjazd Majeranków w zeszłym roku do Włoch, do Chorwacji. W tym roku pojadą do Danii i Hamburga, gdzie będą występować. P. Stefania: Lubimy sprawiać radośc innym. Ciężko pracujemy, ale daje nam to satysfakcję. P. Stanisław: Zawsze się staraliśmy, żeby ludzie zarabiali u nas najwięcej. Mamy wielu pracowników. W kraju zarabiają naprawdę godziwe pieniądze. Generalnie około 3-4 tysięcy. Walczymy o to nawet własnym kosztem. Bo pracownicy są najważniejsi. Domyślam się, iż dołączyli Państwo do projektu „Festiwal Dzieci”, ponieważ pragniecie promować Rabkę. Czy to prawda? P. Stanisław: Tak. Rabkę należy promować. Im więcej takich imprez tym lepiej. P. Stefania: Nieraz się pytali, dlaczego mamy główny oddział w Rabce. A my zawsze mówimy, że jesteśmy z nią związani. Rabka jest przecież takim pięknym miastem. Mało się mówi o tym, co daje dzieciom i dorosłym. Powietrze rabczańskie jest „lekarstwem” na wszelkie choroby. Musimy Rabkę rozreklamować, żeby turyści przyjeżdżali z całego świata, a nie tylko z okolic. Trzeba poprawić bazę noclegową. Każdy turysta musi mieć odpowiednie warunki. Najpierw trzeba zainwestować pieniądze, a dopiero później przyjedzie do nas świat. P. Stanisław: Wszyscy mówią, że jak człowiek coś robi, to ma w tym swój interes. A to nie prawda. Ja mam swoje interesy po świecie. To jak będzie w Rabce wszystko zależy od ludzi, którzy tutaj mieszkają. Chodzi o to, żeby młode osoby miały, gdzie pracować. Na każdej naszej budowie wisi napis „WOJDYLA RABKA- ZDRÓJ”. Chodzi nam o to, żeby rozreklamować miasto. P. Stefania: Ministrowie też się chwalą, że jak byli dziećmi to leczyli się w Rabce.Trzeba doceniać ludzi, którzy wkładają swój czas i pieniądze w to, żeby coś się tutaj działo. A my bardzo takich ludzi szanujemy. Dziękuję. Państwo Wojdyłowie z wielką chęcią odpowiadali na pytania. Mają ogromne serce i pragnienie dzielenia się z innymi ludźmi. Przyszłość jest dla nich niezwykle ważna. Pragną, aby Rabka pozostała Miastem Dzieci Świata. Chcą ściągnąć turystów i młodych ludzi, którzy zmienią miasto na lepsze. Rozmowę przeprowadziła Alicja Dziedzina Wywiad z Panem Krzysztofem Filasem KIEROWNIKIEM OŚRODKA „EXPLORIS” KTÓRY JEST JEDNYM ZE SPOSNORÓW I WSPÓŁORGANIZATORÓW FESTIWALU DZIECI 2007
Czy pochodzi Pan z Rabki? Krzysztof Filas: Tak. A czy jest Pan z niej dumny? K.F. Tak. Myślę, że miasto zmierza w dobrym kierunku. To, co się w tej chwili dzieje w mieście, będzie sprzyjało jego rozwojowi, a zwłaszcza rozwojowi turystyki. Tak powinno być.
Co motywuje Pana do pracy na rzecz Miasta Dzieci Świata? K.F. Przede wszystkim fakt, że pochodzę z tego miasta. Niedługo sam będę miał dziecko i chciałbym, aby było dumne z Rabki. Gratulujemy! Pana Ośrodek już od dłuższego czasu angażuje się w imprezy kulturalne na terenie Rabki i okolic. Co skłoniło Pana do współorganizowania i sponsoringu Festiwalu Dzieci? K.F. Uważam, że w Rabce - Mieście Dzieci Świata, powinny być organizowane takie imprezy. Ze swojego dzieciństwa pamiętam różne festiwale, które odbywały się „Pod Muszlą”. Wtedy były one jedyną atrakcją. Później te festiwale zniknęły. Rabka podupadła pod tym względem. W trakcie moich podróży po Polsce i nie tylko zauważyłem, że wszędzie mają miejsce tego typu imprezy. Takie inicjatywy należy wspierać. Poza tym Festiwal Dzieci jest organizowany głównie dla dzieci i młodzieży, a to są najwspanialsi i najwdzięczniejsi odbiorcy. Oni nie potrzebują imprez z „wielkim hukiem”. Tutaj chodzi o rozrywkę. Ponadto jest to również promocja naszego obiektu. Stąd nasze zaangażowanie. Czy lubi Pan hip – hop? K.F. Tak naprawdę lubię każdy rodzaj muzyki. Z hip – hopem związana jest nasza historia. Kiedyś zorganizowaliśmy mini Dzień Dziecka dla najmniejszych gości naszego ośrodka i mieszkańców Rabki. Zaprosiliśmy wiele zespołów muzycznych, ale największym zaangażowaniem wykazały się zespoły, wykonujące hip – hop. Myślę, że młodzież będzie zadowolona. Jaki jest Pana wpływ na wybór artystów? K.F. Jeżeli chodzi o wybór artystów to współpracujemy z firmą Camey Studio. To głównie oni przygotowują taką listę. Jak Ośrodek zachęca turystów do odwiedzania Rabki? K.F. Od kilku lat organizujemy różnego typu promocje, reklamujemy się w prasie, przykładamy dużą wagę do reklamy w Internecie. Staramy się zająć czymś turystów, odwiedzających Rabkę. Organizujemy wycieczki, promujemy nasze góry – Maciejową, Luboń, Stare Wierchy. Współpracujemy z biurami podróży, które zabierają turystów na różne wycieczki, na przykład na spływ Dunajcem czy do Kopalni soli w Wieliczce… Przedstawiamy Rabkę jako dobre centrum wypadowe, jako miejsce, gdzie jest co robić i gdzie wkoło znajduje się wiele atrakcyjnych rzeczy. Myślę, że turyści są z tego zadowoleni, bo w ciągu dwóch tygodni są w stanie wiele zobaczyć. Ilu turystów średnio odwiedza Exploris rocznie? Skąd najczęściej pochodzą? K.F. Ciężko powiedzieć… Nasz Ośrodek ma 64 miejsca noclegowe. Średnio zajęte jest 65%. Najwięcej turystów przybywa z Warszawy, wielu turystów przyjeżdża również z okolic Bydgoszczy, Szczecina lub z Pomorza. Ponadto między sezonami organizujemy konferencje, szkolenia, czyli tak naprawdę gościmy ludzi z całej Polski. Przyjmujemy również wielu obcokrajowców. W ostatnich latach odnotowujemy falę napływową turystów z Anglii, Węgier, Niemiec. W każdym miesiącu Rabkę odwiedza około 20 osób z zagranicy. Jakie są wrażenia turystów po wizycie w Rabce? Z czego są najbardziej zadowoleni? K.F. Jest wielu ludzi, którzy odwiedzili Rabkę w dzieciństwie. Teraz wielu z nich powraca jako już dorosłe osoby, które chcą pokazać miasto swoim dzieciom. Zdarza się, że są rozżaleni powolnym rozwojem Rabki, jednak wielu z nich zauważa i docenia zmiany. Generalnie są zadowoleni. Dostrzegają naszą pracę, widzą, że coś się dzieje. To ciekawe, że wielu turystów przyjeżdża ponownie nas odwiedzić… K.F. Tak. Mamy książkę pamiątkową, którą założyliśmy wraz z powstaniem ośrodka tj. mniej więcej 7-8 lat temu. Wkrótce zabraknie w niej miejsca na wpisy. Wiele osób powraca jeszcze nawet drugi i trzeci raz! Opowiadają swoim znajomym o naszym ośrodku w związku z czym przybywa ich coraz więcej, a potem wiążą się z nami i ponownie nas odwiedzają. Po ich pobycie otrzymujemy pocztówki z okazji Świąt Wielkiej Nocy, Bożego Narodzenia. Przyciągają ich również walory Rabki jako idealnego miejsca do rekreacji i wypoczynku. My – mieszkańcy często nie zdajemy sobie sprawy, jakie mamy piękne miejsca dookoła. Jakie atrakcje zaplanował Exploris na wakacje? K.F. W każdym tygodniu pobytu organizujemy dla naszych gości koncerty muzyki góralskiej, ogniska, przejażdżki bryczkami oraz tzw. spacer po Rabce. Goście podczas tego spaceru udają się do Muzeum Orkana, zwiedzają park Zdrojowy, niejednokrotnie dojeżdżają do Skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce. Jak już mówiłem współpracujemy z biurami podróży, które również pomagają nam zapewnić rozmaite atrakcje. Czy chciałby Pan jeszcze coś dorzucić od siebie? K.F. No cóż… Widzę wielkie zaangażowanie wśród młodzieży promocją festiwalu. Bardzo mnie to cieszy! A my życzymy Rabce więcej ludzi z takim zaangażowaniem jak Pan. Pana działalność przyczynia się do rozwoju i promocji naszego miasta. K.F. Dziękuję za uznanie. Życzymy kolejnej księgi pamiątkowej. K.F. Dziękuję serdecznie i życzę sukcesów. Rozmawiały: Martyna Klocek i Karolina Scheller |
||||||||||||||||||